Pustynia duchowa-ciemna dolina-Ks. Dariusz Wizner


Pustynia jest czymś nieuniknionym na drodze wiary, jest czasem oczyszczenia i uporządkowania tego, co w nas jest jeszcze nieuporządkowane. Dotyczy głównie naszych uczuć, pragnień, intencji. To właśnie dlatego odczuwamy oschłość, brak uczuć na modlitwie, zaczynamy szukać pocieszenia czy czasami wręcz fizycznego przytulenia. Pustynia jest czasem próby i jednocześnie pokusy. Próby – gdyż Bóg pragnie nam pokazać, na czym tak naprawdę opiera się nasza wiara. Chce abyśmy zobaczyli, czy rzeczywiście opieramy się na Nim i Jego miłości do nas, czy też wolimy inne zabezpieczenia i oparcia. Czas oczyszczenia naszych relacji z Bogiem wyraża głębokie pragnienie Stwórcy, byśmy byli wyłącznie dla Niego. On sam wzbudza w nas to samo pragnienie i chce, byśmy porzucili wszystkie nasze bożki i całkowicie Jemu zaufali. Przeszkadzają w tym nasze nieuporządkowane uczucia, nie do końca szczere i czyste intencje oraz motywacje, nasze kompleksy i zranienia. Mieszają się tutaj zarówno rzeczy czysto duchowe, jak i te związanie z naszą psychiką. Jako nasze słabe punkty są najczęściej wykorzystywane przez złego ducha, który pragnie zamknąć nas w egoizmie i ‘lizaniu ran’. Nie możemy zapomnieć o nim – ojcu kłamstwa, który przychodzi na pustynię, by nas kusić, jak kusił Jezusa. Czujność jest tu bardziej potrzebna, gdyż nie zawsze szatan będzie nas kusił wprost do zła – często w czasie pustyni przebiera się on w ‘anioła światłości’ i kusi pod pozorem dobra. Ma on wtedy łatwiejszy przystęp do nas. To on posyła nam myśli skłaniające do beznadziei, lenistwa, smutku. Człowiekowi pod ich wpływem wydaje się, że nic nie ma sensu, że jego całe życie duchowe legło w gruzach i nie ma co starać się o modlitwę, posługę, czas dla Boga. Pójście za tymi pokusami wydłuża czas przechodzenia przez pustynię i przedłuża czas trwania w strapieniu duchowym. Są to pokusy bardzo subtelne, gdzie potrzeba dużej roztropności i przylgnięcia do Pana. Jeśli opieramy się tylko na Bogu i ufamy Mu całkowicie, to będziemy trwać w wierze niezależnie od tego czy ‘czujemy’ Jego obecność czy też nie. Jeśli ciągle potrzebujemy widzialnych i odczuwalnych znaków Jego obecności, jeśli bez nich natychmiast się załamujemy, a czasem wręcz wątpimy lub negujemy obecność Boga – to nasza wiara jest ciągle w powijakach i potrzebuje wzmocnienia i oczyszczenia. Warto w tym miejscu odróżnić pustynię duchową od depresji. W objawach zewnętrznych może się wydawać, że są to doświadczenia podobne. Jednak o ile pustynia duchowa odnosi się całkowicie do świata duchowego – relacji z Bogiem, o tyle depresja, mówiąc bardzo skrótowo, dotyczy relacji z innymi i z samym sobą. Różnica znajduje się w celu ‘troski’ człowieka. W wypadku pustyni celem troski jest Bóg, w wypadku depresji zaś człowiek koncentruje się na sobie i swoim bólu wewnętrznym.
Pustynia jest etapem życia, który przemija. Tym zaś, co trwa zawsze jest miłość Boga do nas, a przechodzenie przez trudności ma nas nauczyć bardziej i więcej kochać.
Pustynia duchowa to czas trudny i bolesny, czas wielkiej tęsknoty za Bogiem. Człowiek wie, że On jest, ale nie doświadcza Go. Zarazem jest to czas, w którym człowiek jest wzywany do ufnego kroczenia za Panem, porzucenia kolejnych zabezpieczeń i podpórek, oparcia się całkowitego na Bogu. Jezus, który w Ogrójcu i na krzyżu przeżył podobne doświadczenie – zwraca się w nim do Boga w sposób najintymniejszy: Abba-Tatusiu. Nie jest to więc czas oddalania się od Boga (pomimo takiej pokusy bo przecież ‘nie czuję Boga’), lecz przeciwnie – coraz intymniejszej z Nim relacji. Od nas samych zależy, jak ten czas przeżyjemy, jednak możemy być pewni – Bóg jest z nami zawsze. On nie pozostawia nas w tym czasie samym sobie, lecz kroczy z nami i daje nam dość łaski do przejścia tego trudniejszego okresu.
O dwóch parach śladów...
Tej nocy miałem sen, śniło mi się, że spacerowałem po plaży razem z Chrystusem, na ekranie nocy ukazały się wszystkie dni mojego życia.
Patrząc za siebie zobaczyłem, że przy każdym dniu mojej wędrówki, przedstawionej na ekranie, znajdowały się na piasku dwie pary stóp.
Śledząc je na całej drodze, dotarłem aż do kresu moich dni.
Stanąłem wtedy spoglądając wstecz i spostrzegłem, że na niektórych odcinkach widniał tylko jeden ślad.
Przedstawiały one najtrudniejsze dni mojego życia, dni największych zmartwień, największych lęków i największych cierpień.
Wtedy zapytałem:
"Panie, obiecałeś mi, że będziesz razem ze mną przez wszystkie dni mojej wędrówki. Dlaczego więc opuściłeś mnie w najtrudniejszych chwilach mojego życia?"
A wtedy Pan odpowiedział:
"Synu mój, wiesz dobrze, że jeśli obiecałem ci, że będę z tobą przez wszystkie dni twojej podróży i że nie opuszczę cię ani na chwilę to dlatego, że bardzo cię kocham.
Dotrzymałem mojego słowa...
Kiedy widziałeś na piasku tylko jedną parę stóp to były chwile, w których musiałem nieść cię w ramionach.

www.odnowa.ostrow-maz.pl