Rodzina w nauczaniu JP II - Ks. Arkadiusz Ryłka


Refleksje nad owocami nauczania Jana Pawła II wskazują, że nie sposób było całkowicie zapomnieć o najważniejszych zadaniach, jakie nam pozostawił. Jednakże określone grupy społeczne coraz głośniej podważają prawdy głoszone przez papieża Polaka, a tym samym usiłują pomniejszać owoce jego mocnych słów i działań.
Jan Paweł II nieustannie podkreślał, że z racji prawa osoby do godności każdy człowiek ma prawo do narodzin i godnego życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci i że solidarność zobowiązuje nas do szczególnej troski o najsłabszych, żyjących w naszym najbliższym otoczeniu: o bezbronne dzieci poczęte, osoby chore i sędziwe, opuszczone lub marginalizowane.
Rodzina w obrazie demograficznym Polski i Europy
Miejscem, w którym winniśmy doznawać poczucia godności, niewątpliwie jest rodzina. W niej powinniśmy uczyć się wzajemnego szacunku i miłości. Czy tak jest w rzeczywistości? Za Janem Pawłem II powtórzmy pytanie: Jaka jesteś, rodzino — polska rodzino? Trudno odpowiedzieć na nie bez głębszego zastanowienia się, skoro środowiska feministyczne coraz głośniej upominają się o aborcję na życzenie, homoseksualiści wywierają presję na parlament, żądając zalegalizowania związków osób tej samej płci, a sejm w nowej ustawie antynarkotykowej pozwala posiadać „niewielkie” zasoby narkotyków na własne potrzeby, tym samym legalizując wolność ich używania.
Jan Paweł II nieustannie podkreślał, że rodzina to największy skarb narodu. Jest szkołą cnót społecznych, stanowiących o życiu i postępie społecznym. W Liście na XVIII Międzynarodowy Kongres Rodziny w 1994 r. znalazły się m.in. następujące słowa: „Rodzina jest prawdziwym fundamentem społeczeństwa i stanowi jedno z najcenniejszych dóbr ludzkości. Jest środowiskiem posiadającym najlepsze warunki do przekazywania wartości religijnych i kulturowych, które pomagają człowiekowi w ukształtowaniu własnej tożsamości. Dzisiaj instytucja rodziny przeżywa kryzys i jest także narażona na liczne niebezpieczeństwa, których celem jest pomniejszenie jej świętej godności i jej szczególnego znaczenia, jakie posiada w Kościele i społeczeństwie. Potrzeba więc odważnej i ofiarnej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli, aby rodzinie współczesnej pomóc odkryć piękno i wielkość jej powołania: powołania do miłości i służby życiu”. Treść zawarta w przytoczonych słowach, w części optymistyczna, w części gorzka, jest aktualna do dziś, mimo upływu siedemnastu lat. Zainicjowana w 1989 r. transformacja społeczno-ekonomiczna otworzyła przed nami szanse szerokiego wyjścia na zewnątrz oraz umożliwiła przepływ informacji o postawach i wzorcach zachowań w tworzeniu i funkcjonowaniu rodzin poza granicami kraju. Słowem — sprzyjała kontaktom zewnętrznym i stworzyła szansę otwarcia się na Europę. Podobnie ułatwiony dostęp do informacji i otwarcie mass-mediów sprawiły, że panujące na Zachodzie negatywne postawy i wzorce zachowań zaczęły przenikać do nas znacznie szybciej i skuteczniej.
Nieformalne związki, liczne rozwody, planowana bezdzietność lub małodzietność, aborcje pojawiają się coraz częściej w obrazie zmian postaw i zachowań w ojczyźnie Jana Pawła II. Mimo to z demograficznego punktu widzenia polska rodzina na tle rodzin europejskich wciąż wypada pozytywnie. Dla przykładu: o ile w krajach północnej Europy (tj. Estonii, Szwecji i Norwegii) udział urodzeń pozamałżeńskich wynosi około 55 proc., a we Francji kształtuje się na poziomie 52 proc., o tyle w Polsce przeciętnie co piąte dziecko (20 proc.) rodzi się w związku partnerskim lub niepełnej rodzinie z samotną matką.
Trwałość związków w naszym kraju na tle innych jest istotnie większa: w 2010 r. na 1000 nowo zawartych związków w Polsce przypadało 278 rozwodów, w 2008 r. proporcja ta wynosiła 254 rozwody na 1000 małżeństw. W krajach europejskich na 1000 zawartych związków przypadało od 775 rozwodów w Belgii, poprzez 625 w Szwecji i 596 w Republice Czeskiej, do 218 we Włoszech i 155 w Irlandii.
Niezwykła wartość macierzyństwa
Mimo że przed współczesną kobietą otwierane są perspektywy pracy zawodowej w społeczeństwie, nie sposób porównać ich z godnością, której źródło stanowi macierzyństwo. Tymczasem jego wartość staje się przedmiotem licznych kontestacji i krytyk. Przypisywana mu tradycyjnie wielkość ukazywana jest jako idea przestarzała. Niektórzy uznają je za barierę narzucaną osobowości kobiecej, za ograniczenie wolności kobiety, która pragnie podjąć i realizować działalności innego rodzaju. Podejście to sprawia, że wiele kobiet rezygnuje z macierzyństwa na rzecz pracy zawodowej. Niemałe grupy kobiet domagają się prawa do zniszczenia w sobie dziecka przez przerwanie ciąży.
Każde dziecko, nawet dopiero poczęte, ma prawo do szacunku. Dziecko nie jest przedmiotem, którym matka może dysponować, lecz osobą, która zwykle niesie radość, a w zamian oczekuje ofiarności ze strony matki.
Matka Teresa z Kalkuty określiła aborcję mianem „największego niebezpieczeństwa zagrażającego pokojowi”. Dodała przy tym: „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?”. Troska o dziecko jest z pewnością szczególnym wyrazem pracy na rzecz rodziny.
Jednym z apeli Jana Pawła II było wezwanie społeczeństwa, by szanowało dzieci, które są przyszłością świata. Dzisiejsze dzieci to dorośli jutra. Ignorowanie tej prawdy szkodzi przyszłości nie tylko samych dzieci, ale całych społeczeństw.
Wśród problemów, które Ojca Świętego Jana Pawła II wyjątkowo bolały, była miedzy innymi kwestia propagowanej niemal wszędzie antykoncepcji oraz smutny, wręcz wołający o pomstę do nieba grzech dzieciobójstwa, czyli aborcji. Papież mówił o tym z odwagą. Podejmował też w tej sprawie konkretne decyzje. Jako biskup krakowski doprowadził do zorganizowania pierwszego w Polsce Domu Samotnej Matki. Pod jego wpływem również inne diecezje w Polsce zaczęły tworzyć takie domy, aby matki spodziewające się potomstwa, które miały trudną sytuacje życiową, bez względu na światopogląd i wyznawaną religie mogły znaleźć stosowną pomoc.
W służbę życiu angażował wszystkich ludzi dobrej woli. Tak było wcześniej, kiedy jeszcze przewodził metropolii krakowskiej, tak było również w Rzymie, kiedy stanął na czele Kościoła powszechnego. Zależało mu bardzo, aby obok teologów stanęli do służby rodzinie lekarze, personel medyczny, nauczyciele, wychowawcy, władze samorządowe i różne organizacje. Z tego też względu z radością przyjmował wszelkie dobre inicjatywy, które mogły się przyczynić do poprawy sytuacji rodzin. Mam na myśli ogłoszenie Roku Rodziny, Roku Dziecka, Kartę Praw Rodziny czy też różne sympozja i spotkania oraz podejmowanie stosownych działań ustawodawczych.
O tym, jak niestrudzenie głosił Jan Paweł II dobrą nowinę o rodzinie i życiu, świadczy każdy rok jego kapłańskiego trudu. Z podziwem przeglądam teksty przemówień poświęconych tej tematyce, które wygłaszał na wszystkich kontynentach. Są ich setki.
Troszcząc się o rodzinę, Jan Paweł II podkreślał, że najważniejszym zadaniem w duszpasterstwie rodzin jest modlitwa. To ona ma być – jak czytamy w papieskim Liście do rodzin, opublikowanym w Roku Rodziny (1994) – ową dominantą troski Kościoła o życie rodzinne. Chodzi o modlitwę za rodziny. Chodzi o praktykę modlitwy w rodzinach. Ale chodzi także o modlitwę duszpasterza z rodzinami. Świadkowie, którzy pamiętają młodego wikariusza z Niegowici i Krakowa, opisują spotkania z rodzicami ministrantów, których opiekunem był ks. Wojtyła. Rzeczą charakterystyczną było to, iż nie było w tych grupach żadnego podziału na ludzi mniej lub bardziej wykształconych, albo o mniejszym lub większym prestiżu społecznym. Ks. Karol Wojtyła podkreślał, że przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi. Wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca. Wszyscy jesteśmy braćmi.
Doskonałą inspiracja do takich spotkań było Pismo Święte oraz teksty Magisterium Kościoła, dotyczące bezpośrednio problematyki rodzinnej. Wiemy, że Karol Wojtyła lubił odwoływać się między innymi do Księgi Rodzaju oraz Hymnu o miłości św. Pawła Apostoła.
Na zakończenie chcę dać świadectwo o jeszcze jednej rzeczy. Jan Paweł II był świadomy, że największym wrogiem rodziny i szczęśliwego życia ludzi, którzy ją tworzą, jest zło, szatan. Dlatego, na przykład, w ostatni dzień r. 1981, podczas Mszy św. w rzymskim kościele Il Gesu dał do zrozumienia, że to «ciemności chcą zniszczyć życie». Wiedząc o tym, nigdy się jednak nie zniechęcał. On – podobnie jak ostatnio Ojciec Święty Benedykt XVI w przemówieniu do młodzieży polskiej w Krakowie – umacniał nas w przekonaniu, że choć w życiu rodzinnym trzeba zmagać się z różnorakimi trudnościami czy wręcz atakami złego ducha, to jednak rodzina zawsze przetrwa, gdy będzie silna Bogiem.
Odwiedzając w czasie pielgrzymki duszpasterskiej Szczecin (1987), który – podobnie jak Walencja – jest miastem położonym niedaleko morza, Ojciec Święty powiedział między innymi: «Są różne gwałtowne wichry, są także i uderzenia naszych różnych słabości. Trzeba się zmagać! Ci, co żyją nad morzem, ludzie morza, którzy wypływają na morze, muszą się zmagać z wichrem, aby zwyciężać. Kiedy więc przychodzą (...) te różne uderzenia (...), przypomnij tchnienie Ducha, które masz w sobie (...) nie po to, żebyś się przewracał za lada podmuchem, tylko po to, żebyś stał jak ten żeglarz i dopłynął!» (L’Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 5/1987, s. 27). Dopłynął do portu, czyli do domu Ojca, gdzie czeka przecież mieszkanie dla każdej rodziny. Dla każdego z nas.
Taka jest nasza ostateczna motywacja troski o życie i rodzinę. Chodzi o szczęście życia wiecznego dla każdego człowieka. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy odnaleźli się w Bogu jako Jego dzieci, jako Jego rodzina, ogarniająca każde ludzkie istnienie.

www.odnowa.ostrow-maz.pl