Wszystko co uczyniliście… Homilia Ks. Andrzeja (Wielki Post)


Pięć lat temu zmarła mu żona. Od dwu lat sam poważnie chory nie wychodzi z domu. W mieszkaniu nie sprzątane od pogrzebu żony. Zniknęły tylko niektóre meble, obrazy, instrumenty muzyczne... Oddał je za posługi: przyniesienie jedzenia, przywiezienie węgla na zimę, załatwienie innych spraw w mieście. Siedzi przy zasuniętym do połowy oknie i od rana do wieczora wygląda na ulicę czekając śmierci. W ciągu ostatnich dwu lat śmierć odwiedziła sąsiada z bloku obok, zabrała młodą kobietę z piętra niżej... Ostatnio była już bardzo blisko, lecz zapukała do sąsiednich drzwi i zabrała kilkunastoletniego chłopca. A po niego śmierć ciągle nie przychodzi. On czeka. Jego życie nie ma większej wartości, wiarę stracił dawno, jeszcze w czasie okupacji. Nie wie, czy jest Bóg. Nic go już nie interesuje. Jedyna rzeczywistość, na którą czeka, to śmierć. W nią nie trzeba wierzyć. Ona jest pewna jak nic innego.
Obok mieszkają sąsiedzi... Dopóki był zdrów, chętnie korzystali z jego usług. Miał złote ręce i cokolwiek się zepsuło chętnie naprawiał. Dziś już nie jest potrzebny, bo ręce się trzęsą i są słabe. W tym samym mieście mieszka jego dalsza rodzina. Od czasu do czasu przychodzą, ale tylko po to, aby sprawdzić czy przyszła emerytura i czy jeszcze żyje. Jedni i drudzy chodzą w niedzielę do kościoła i uważają się za wzorowych katolików, ale nikt nie ma czasu na zajęcie się tym starcem. Nikt nie wypierze jego ubrań, nie pomoże sprzątnąć mieszkania, nie zrobi zakupów...
W dzisiejszej ewangelii Bóg mówi: „Byłem chory, a nie odwiedzaliście mnie. Byłem głodny, a nie daliście mi jeść”. Możemy tu parafrazować: „Byłem” – tak blisko 30 centymetrów za twoją ścianą. „Byłem” – w twojej klatce schodowej. „Byłem” – tuż za ogrodzeniem twojego domu. „Byłem” – Ja sam, Jezus Chrystus. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Dla wielu ludzi będą to ostatnie słowa, jakie usłyszą z ust Chrystusa. One uzasadnią tę dramatyczną decyzję Boga: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny”...
Gdyby chrześcijanie wzięli na serio tylko tę jedną przypowieść Pana Jezusa i dostosowali do niej swoje życie, w ciągu jednego pokolenia zmieniłoby się oblicze ziemi.
Współczesny świat nastawiony przede wszystkim na ekonomię, oszczędności, pomoc bliźniemu - miłosierdzie traktuje tylko jako stratę czasu i pieniądza - mówią: to nie ekonomiczne.
Kochani, Pan Jezus utożsamia siebie z każdym człowiekiem. Wszystko co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, najsłabszych, potrzebujących – mnieście uczynili.
Święta Matka Teresa, która poświęciła życie opiekując się chorymi na trąd, usłyszała od dziennikarza stwierdzenie: ,, ja nie dotknąłbym trędowatego nawet za tysiąc dolarów. Ani ja – odpowiedziała Matka Teresa – ale chętnie będę go pielęgnowała z miłości do Chrystusa.
Kiedyś Matka Teresa zaproszona do Ameryki odwiedziła pięknie udekorowany, dobrze wyposażony dom starców. Zauważyła, że wszyscy pensjonariusze siedzą w wózkach skierowanych w stronę drzwi.
Dlaczego ci wszyscy ludzie patrzą w kierunku drzwi ?- spytała – Dlaczego w ogóle się nie uśmiechają? Jestem przyzwyczajona do tego, że widzę uśmiechy u wszystkich ludzi, nawet tych umierających.
Tak jest każdego dnia – odpowiedziała jej pielęgniarka.- Oni wciąż mają nadzieję, że ktoś przyjdzie ich odwiedzić. Zjada ich samotność...
Siostry i Bracia, może warto postawić sobie pytanie: Kto wpatruje się w drzwi, czekając na ciebie?
Może ten ktoś mieszka z tobą pod jednym dachem - syn lub córka, którzy po cichu tęsknią, aby z tobą porozmawiać o sprawach głęboko ukrytych w ich duszy.. A może to starszy rodzic albo dziadek, który czuje się niepotrzebny. Może to twój były przyjaciel, do którego nigdy nie oddzwonisz albo samotna matka, której właśnie świat się zawalił. A może to twój sąsiad, który pogrążył się w rozpaczy.
Czy znasz kogoś, kto wpatruje się w drzwi, czekając na osobę taką jak ty?
Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili...

www.odnowa.ostrow-maz.pl