Moje serce się nie pyszni - Ks. Andrzej Łada


Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę — tak we mnie jest moja dusza (Ps 131).

Wśród uczniów Jezusa istniała rywalizacja o pierwsze miejsce. Matka synów Zebedeusza, kobieta zaradna, prosi Jezusa, aby jej synowie byli pierwszymi w Królestwie; aby jeden z nich zasiadł po prawej stronie Jezusa, a drugi po lewej Jego stronie (por. Mt 20, 20–24). Wtedy Chrystus przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w Królestwie niebieskim.
Do Nieba mogą wejść tylko osoby z sercem dziecka... Co to znaczy mieć serce jak dziecko?
Nie idzie tu o to aby być niewinnym w sensie moralnym. Niewinnym lub winnym może być tylko człowiek dojrzały emocjonalnie i duchowo. Co zatem ma na myśli Jezus mówiąc o konieczności stania się jak dzieci?
Idzie przede wszystkim o wielką otwartość, o zaufanie, o powierzenie się Bogu. Dziecko kochane przez swoich rodziców jest bardzo otwarte, ufa swoim rodzicom. Małe dziecko, kiedy czuje się kochane, pozwala się wziąć w ramiona nieomal każdemu.
Być jak dziecko oznacza również zależność. Małe dziecko —jest słabe, bezbronne, potrzebuje pomocy i opieki. Dziecko wszystko otrzymuje od kochających go rodziców. Potrafi z zaufaniem o wszystko prosić i nie czuje się upokorzone prosząc. Niemowlę, nie usiłuje też rywalizować z rodzicami. Rywalizacja budzi się znacznie później, w momencie dojrzewania. Ta rywalizacja świadczy, że dziecko staje się dorosłym człowiekiem. W znaczeniu biblijnym taka dorosłość jest negatywna oznacza próbę rywalizacji człowieka z Bogiem...
Być jak dziecko, to doświadczać, że Bóg jest Ojcem. Jeżeli Bóg jest naszym Ojcem, to my jesteśmy Jego dziećmi – jasne? J. A by doświadczyć Boga jako Ojca trzeba przyjąć postawę dziecka: postawę uległości, ufności, zależności i zawierzenia.
Psalm 131 - doskonale pokazuje nam jak przyjąć postawę dziecka, jak być dzieckiem wobec Boga.
Trzeba stać się jak niemowlę u swej matki, - czyli zrezygnować z pysznego serca, trzeba ukorzyć swoje pyszne oczy, które gonią za wyniosłością, zrezygnować z pogoni za tym, co wielkie i co przerasta ludzkie siły...
Jeżeli nie uświadomimy sobie że jesteśmy zależni od Boga, jeśli nie powierzymy swojego życia Bogu, nie otworzymy się, nie wyłączymy napięcia, kontroli, troski o swoje dobra nie będziemy jak niemowlęta w ramionach matki. (jeżeli to jest trudne dla nas na poziomie modlitwy, medytacji czy kontemplacji oznacza że obawiamy się Boga, że czujemy się zagrożeni, niekochani...)
Czujemy się zagrożeni, niekochani, ponieważ obawiamy się Boga.
Psalm 131 opisuje doświadczenie człowieka dojrzałego, ale pokornego; człowieka, który w pełni powierzył się już Bogu. Jego serce się nie pyszni i właśnie dlatego jest pełne pokoju, ładu i zaufania. Człowiek ten czuje się przed Bogiem jak niemowlę u swej matki. (nasza sytuacja jest inna. Jesteśmy na drodze do dojrzałości, do pokory, do przeżywania Boga jako Ojca, do doświadczania naszego dziecięctwa. Ten proces stawania się dzieckiem trwa do końca życia. Nasze serce bardzo się pyszni, goni za tym, co wielkie, co przerasta jego siły, właśnie dlatego jest w nas tyle nieładu i niepokoju. Istnieje ścisły związek między pokorą, ładem i pokojem, tak samo ścisły związek między pychą, nieładem i niepokojem...)
Rozważając psalm 131 spróbujmy uświadomić sobie, zauważyć w sobie naszą pychę z której wypływa nieład i niepokój, . Zobaczmy to na różnych poziomach życia: Najpierw nieład w uczuciach; zmienność emocji: - czujemy się winni, łatwo oskarżamy się, ale za chwilę w tej samej sprawie usiłujemy się tłumaczyć, usprawiedliwiać. Innym razem ogrania nas uczucie wyższości, a jednocześnie czujemy się gorsi, zakompleksieni. Wobec niektórych ludzi przyjmujemy postawę uległości, poddania; a wobec innych jesteśmy wyniośli i dumni.
Nieład w naszych sercach objawia się w konfliktach, w nieporozumieniach z bliźnimi, w pretensjach. Raz wielka zaborczość emocjonalna, zazdrość, narzucanie swojego zdania, chęć posiadania kogoś jakby na własność. Innym razem obojętność, niewrażliwość na potrzeby i cierpienia bliźniego.
Zobaczmy także nasz nieład w wykorzystaniu czasu, nieład w pracy, nieład w planowaniu dnia. I wreszcie może najważniejszy nieład — nieład moralny: nieład naszych czynów, naszych myśli, nieład naszych postanowień, nieład naszych pragnień. Rachunek sumienia, codzienny i ten przygotowujący do spowiedzi, pokazuje nieład naszego serca - sumienia. Ile razy podejmujemy postanowienia i nie dotrzymujemy ich? Jest to wyraz naszego nieładu moralnego.
Z nieładem związany jest niepokój. Ten niepokój może mieć wiele postaci. Może ujawniać się w ciągłym poczuciu zagrożenia, w obawie, że nikt nas nie kocha, w ciągłym poczuciu zagubienia, w jakiejś dezorientacji życiowej, w nieustannym stanie zmęczenia i napięcia psychicznego, w nieumiejętności podjęcia decyzji. Niepokój nie pozwala człowiekowi usiąść na jednym miejscu, nie pozwala zabrać się do systematycznego wysiłku.
(Nieład, niepokój, zagubienie wewnętrzne stają się nierzadko źródłem różnych nałogów i uzależnień. Ponieważ poczucie niepokoju jest bolesne, często usiłujemy je uśmierzać różnymi środkami odurzającymi. Uśmierzanie to powoduje stopniowe uzależnienie od zażywanego środka. Pytajmy siebie, czy nie istnieje w nas tendencja do uzależniania się? Rozmawiajmy z Bogiem o tych trudnych sprawach prosząc jednocześnie, abyśmy nie zatrzymywali się na powierzchni problemów, ale usiłowali przebić się do samego źródła naszego nieładu i niepokoju: braku głębokiego związania z Bogiem jako Ojcem.)
Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy.
Ład, uporządkowanie i pokój wewnętrzny wynikają z pokory. A nieład i niepokój wynikają z pychy. Źródłem nieładu i niepokoju są wyniosłe oczy, pogoń za tym co wielkie i co przerasta nasze siły; serce, które się pyszni.
Słowo pycha posiada wydźwięk bardzo negatywny, dlatego bardzo bronimy się przed zastosowaniem go do siebie. Rzadko przyznajemy się do pychy, nawet przed sobą, a co dopiero przed innymi. Często też pycha nie daje się łatwo zdemaskować, ponieważ posiada wiele różnych form. Można wyróżnić cztery formy, ludzkiej pychy: dążenie do kariery za wszelką cenę, górowanie nad innymi z odcieniem mściwości, perfekcjonizm oraz hołdowanie manii wielkości.
- Dążenie do kariery za wszelką cenę, to pierwszy rodzaj pychy. To Pogoń za własną wielkością.
Kariera życiowa, sukces same w sobie są wartościami pozytywnymi. Wyrazem pychy jest jednak kariera, która podporządkowuje sobie wszystko; własną rodzinę, wartości moralne i religijne, przyjaciół, własne zdrowie itd. Cechą charakterystyczną kariery za wszelką cenę jest zdobycie ludzkiego podziwu. Ten rodzaj pychy kieruje się następującym rozumowaniem: kiedy zajdę wysoko wszyscy będą mnie podziwiać i będę mnie kochać. Karierowicz w swoim życiu wszystko ocenia poprzez pryzmat swoich osiągnięć, które wzbudzają podziw i uznanie. Jeżeli jakieś jego działanie, choć bardzo pożyteczne dla innych, staje się niewidoczne, łatwo wątpi w jego sens.
- Wyniosłość nad innymi z odcieniem mściwości, to drugi rodzaj pychy. Idzie tu o wywyższenie się nad innych poprzez poniżanie ich. Ten typ pychy można ująć w zdaniu: jestem wielki, kiedy inni obok mnie stają się mali. Aby zdobyć przewagę nad innymi, taki człowiek wykorzystuje: codzienną rozmowę, wspólną pracę, żarty, nieporozumienia i konflikty. Osoby charakteryzujące się potrzebą górowania nad innymi łatwo też wykorzystują spełniane funkcje dla realizowania swojej potrzeby psychicznej. Kierowanie zespołem ludzi, zarządzanie finansami, wydawanie poleceń, upominanie może łatwo przerodzić się wówczas w upokarzanie innych. Ludzie dążący do górowania nad innymi z odcieniem mściwości, ciągle czują się zagrożeni. Łatwo dopatrują się też celowego upokorzenia w najprostszych przypadkowych sytuacjach. Będą bowiem łatwo posądzać bliźnich o to, co sami robią z innymi.
- O ile pierwsze dwa rodzaje pychy są skierowane na zewnątrz, jakby do innych, czy raczej przeciwko innym, o tyle dalsze dwa — perfekcjonizm i hołdowanie manii wielkości — skierowane są do wewnątrz, przeciwko sobie. W perfekcjonizmie nie o karierę, sukces, uznanie czy pochwałę. Nie dąży też do poniżania innych. Perfekcjonista udowadnia samemu sobie własną nienaganność, poprawność, wielkość, doskonałość. Ten rodzaj pychy można ująć w zdaniu: jestem wielki, ponieważ wszystko robię doskonale. Perfekcjonista sam sobie udowadnia nieustannie swoją wielkość. Jezus często demaskował ten właśnie rodzaj pychy u faryzeuszy. Perfekcjonista, jak faryzeusz, połyka wielbłądy a przecedza komary. Jest bardzo dokładny w drobiazgach, zaniedbując jednocześnie podstawowe wartości i obowiązki. Musi wszystko robić według własnej recepty i własnego planu. Perfekcjoniści są ludźmi upartymi, zamkniętymi w sobie. Sami chcą decydować o tym, co jest doskonałe, a co nie. Jedna z ważnych cech perfekcjonizmu to ciągłe niezadowolenie z siebie i gniew przeciwko sobie samemu. Najlepsze dzieło, najlepiej wykonana praca, zostanie przez perfekcjonistę zakwestionowana, jeżeli znajdzie w niej choćby najmniejszą skazę.
- Czwarty, ostatni rodzaj pychy, to mania wielkości. Jest to ten rodzaj pychy, który ogranicza się do działania własnej wyobraźni. Ten rodzaj pychy można by wyrazić zdaniem: ja i tak wiem, że jestem wielki. Człowiek hołdujący manii wielkości nie dąży do kariery za wszelką cenę, nie pragnie też upokarzać innych, nie jest skłonny do perfekcjonizmu; jest jednak przekonany o swojej wielkości i niezwykłości. To pyszne przekonanie o własnej niezwykłości wyraża się przede wszystkim w skrywanych marzeniach, wyniosłym mniemaniu o sobie. Ten rodzaj pychy jest szczególnie podatny na kompleksy niższości. Im bardziej jesteśmy zakompleksieni, tym głębiej ukrywamy nasze skłonności do wyniosłości i pychy. Kompleksy to cechy ludzi bardzo pysznych.
Kiedy zauważamy nasze kompleksy, to trzeba zostawić w spokoju, a zająć się postawą pychy, bo one z pychy powstają i czerpią siłę.
Pytajmy siebie: jaka jest moja pycha? Zwykle posiadamy mieszankę tych różnych rodzajów pychy ale z przewagą jednego z nich. Ale trzeba uważać!, aby nie wmawiać sobie pychy której nie doświadczamy. Istnieje niebezpieczeństwo oszukiwania się np. dla większej pokory oskarżać siebie samych za bardzo pysznych. W ten sposób jeszcze bardziej pogłębimy w sobie kompleksy niższości i chore poczucie winy.
Trzeba nam otwierać się na światło łaski. Prosić Ducha Św. aby On sam odsłonił, zdemaskował przed nami naszą pychę jako przeszkodę w drodze do Jego miłości. W zdemaskowaniu pychy pomoże nam postawa posłuszeństwa wobec Boga (Przykazania, Ewangelia, Kościół). Zdemaskowanie pychy umożliwi nam przyjęcie postawy dziecka wobec Boga. Pan Jezus mówi: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego.
Pokorna Służebnico, wyjednaj nam u Boga łaskę otwartości na Jego miłość.

www.odnowa.ostrow-maz.pl